piątek, 28 grudnia 2012

Zdrowie i choroby pszczół

Częściej i prawie zawsze mówi się o chorobach pszczół. Ale dlaczego pszczoły chorują bo nie potrafimy im zapewnić zdrowych warunków bytowania.

Więc najpierw trzeba się zastanowić jakimi sposobami zapewnić zdrowie pszczołom. Jak ja traktować aby były zdrowe a jest szansa że unikniemy chorób. Prewencja itp.
A choroba jak się trafi to wtedy musimy działać z dwóch powodów.
Pierwszy to taki że stanowimy źródło choroby czyli zarazimy innych, przenosimy chorobę. A to jest strata dla innych o ile będę trzymał pszczoły hobbystycznie  licząc na to że będę miał miodek dla siebie i rodziny to inni z tego żyją, dla nich pszczoły i miód to pozycja w domowych budżetach.

Znam jak na razie dwie choroby pszczele zgnilec i warroza
Są to dwie choroby które dotykają pszczoły o ile z pierwszą można skutecznie walczyć to druga jest nie do zwalczenia co widać na forach internetowych dotyczących pszczelarstwa. Warroza jest i po tylu latach wynika że raczej będzie stałym gościem i niszczycielem rodzin pszczelich. Dlatego warroza nie będzie zagrożeniem dla innych bo ona i tak jest, jak muchy. Raz mniej raz więcej ale jest niezależnie od tego czy będziemy je tłuc czy nie.

Ale tutaj jeżeli chodzi o warrozę są tutaj nadzieje takie iż da się ją kontrolować to znaczy poprzez pozwolenie pszczołom na naturalną zabudową plastra i zmianę gospodarki, warroza przestaje być przyczyną ginięcia rodzin.
Czyli poprzez zapewnienie zdrowych i bardziej naturalnych warunków bytowania rodzinom pszczelim one same sobie z warrozą powinni poradzić. W tej sprawie nie mam doświadczenie jedynie to co przeczytałem a przeczytałem iż się da.
Na stronie Michaela Bush'a  można przeczytać rozdział "Cztery proste kroki aby mieć zdrowsze pszczoły"
www.bushfarms.com/beesfoursimplesteps.htm
Możemy przeczytać iż jest to.

Naturalna budowa plastra przez pszczoły, co daje bonusy w postaci zdrowego nie zakażonego wosku, nie przenoszenia pestycydów, mniejszy rozmiar komórki co ma wpływać na rozwój pszczół i walkę z warrozą.

Genetyka, hodujemy, rozmnażamy własne pszczoły które przeżyły w naszej pasiece, dzięki temu mamy naszą lokalną rodzinę pszczelą przyzwyczajoną do warunków panujących na naszym terenie. I na dodatek prowadzimy naturalną selekcję. Metodą "Live od die"

Naturalne jedzenie. Cóż w cukrze może być nie tylko sam cukier co udowodniono poprzez te o że sól to była sól na drogi a nie do kuchni i wędlin. Naturalne jedzie różni się od sztucznego (cukrowego czy innych wynalazków). Ale tutaj wiadomo że pszczelarz nastawiony na korzyść miód wykręci i sprzeda po 20-30 zł a cukier kupi po te maks 5zł kg. 

I najważniejsze nie leczymy, to znaczy nie ładujemy w ul tej całej chemii, antybiotyków, narkotyków i czego tam jeszcze się nie da. Owady i pszczoły to świat zapachów i poprzez zapachy regulują swoje życie. Ul to cały mikro i makro organizm w którym żyją nie tylko pszczoły ale i szereg pożytecznych mikro i makro organizmów. Które niestety giną dobre gdy walczymy z innymi tymi złymi. Poza tym jak nie leczymy dokonuje się naturalna selekcja i gen odpowiedzialny np za zachowanie higieniczne przekazywany jest dalej i możemy mieć po pewnym czasie pszczoły które będą sobie wspaniale radzić z warrozą.



Generalnie jeżeli więcej grzebiemy w ulu, tym więcej stresu dostarczamy naszym pszczołom. Pszczoły jako istota żywa odczuwa go na pewno. Może to co się teraz robi czyli ładowanie w ul tych wszystkich środków do walki z warrozą nie jest takie obojętne. Może właśnie zjawisko CCD  (Zespół masowego ginięcia pszczoły miodnej (ang. Colony Collapse Disorder, skrót CCD)) jest odpowiedzią na stres.

Króliki przestraszone w stresie mogą dostać martwicy jelit (zwolnienie perystaltyki jelit) i zdychają.  Tak samo np świnka morska przestraszona dostaje zawału czy czegoś innego. Co jest szczególnie widoczne u tych hodowlanych na mięso.

Może właśnie CCD to jest stres tym co muszą znieść lub też systematyczna hodowla wytworzyła pszczoły łagodne, o małej rojowości, szybkim rozwoju na wiosnę ale z czymś co sprawia że dostają "świra" i robią CCD.


To wszystko jest teoria którą przeczytałem od praktyków na różnych angielsko języcznych stronach. Jak wyjdzie w praniu to się okażę.
Natomiast nie mam zamiaru ładować u ula niczego na warrozę, będę stosował wskazówki Busha jak i innych którzy trzymają pszczoły w sposób zbliżony do naturalnego.

czwartek, 20 grudnia 2012

The BigOne, zima 2012/2013

Czyli mrozi 13 stopni o 10 rano było.
Śniegiem przykryte.
Podszedłem aby zobaczyć czy przypadkiem wlotka nie zasypało. Jak widać na zdjęciach jest wlot powietrza. Ale dodatkowo zatwór ma tak 1cm dziury z dołu. Więc się nie powinny udusić ;-).

A i jeszcze ciekawostka taka że słychać jak buczą i nie musiałem stetoskopem sprawdzać ani nawet za mocno się nachylać nad wlotkiem.

A do uli tradycyjnych próbowało się dostać jakieś bydle zwierzęce ;-)
I to jeszcze jeden argument za tym aby wlotek i ul stawiać na porządnych nóżkach. A ja sobie podstawiam kawałek pustaka aby otworzyć i przejrzeć zawartość BigOne'a

The BigOne zimą ;-)



Widać że wlotek nie jest do końca zasypany.





A tutaj jakieś bydle na łapkach próbowało dostać się do ula tradycyjnego

Pszczoły w ulu

Zagadnienie to jakie pszczoły wybrać, rasę i skąd je wziąć.

Naturalne pszczelarstwo czyli bliżej dawnego bartnictwa niż aktualnego pszczelarstwa. Czyli korzystamy z tego co mamy na około. Nie sprowadzamy pszczoły z Niemiec ;-), wybieramy naszego miejscowego kundla chyba że mamy dostęp do rasowej naszej Środkowo Europejskiej pszczółki.
Kiedyś znajomi w zimę szukali pieska rasowego bo im uciekł z domu, a bali się że biedaczysko zamarznie albo na pewno się przeziębi. Cóż nasz miejscowy kundel by sobie poradził bo jest przyzwyczajony.

 Co do naszych rasowych pszczół możemy przeczytać tutaj
Rasa środkowoeuropejska z opisem cech i podziału na linie rasy.
I na stronie bloga Dzikie pszczoły z ciekawym praktycznym opisem ich cech i zachowania. Wydają się być ze względu na ich cechy zimowania, rozwoju itp idealne wprost dla hodowli przydomowej amatorskiej. Ale tutaj występuje i tej naszej rasy środkowoeuropejskiej cecha niepożądana czyli agresja.
Agresja to żądlenie, a skoro mamy ul przy domu, w terenach podmiejskich to się nie da trzymać pszczół z natury agresywnych. Pszczoły hodowlane są selekcjonowane ze względu na agresję, czyli agresywne nie są reprodukowane. 

Więc jakie pszczoły wybrać, i jak je zdobyć?

Jeżeli chcemy mieć prawdziwie naszą Środkowoeuropejską pszczołę to musimy się skontaktować z ośrodkami badawczymi które prowadzą sprzedaż odkładów z takich pszczół.  Odkład z ramek nam się nie przyda gdyż nie będziemy wstanie włożyć go do naszego TBH ale może uda się komuś bezpośrednio dogadać bo ja usłyszałem że tylko odkłady. Ale może ktoś ma dar perswazji lub jest znajomym królika ;-)
Hm ewentualnie podmienić samą matkę, jak ktoś ma doświadczenie. Ja doświadczenie nie mam i raczej dlatego skupiłem się na rójkach i odkładach.
 Kontakt:
http://www.shiuz.pl/material-hodowlany-pszczoly,25,l1.html 


Myślę że najlepszym rozwiązaniem będzie wybranie tego co mamy czyli pszczoły które są hodowane w okolicy,   od znajomego pszczelarza albo też czekać aż w naszym tak przygotowanym ulu zagnieździ się dzika rójka.
Odpada tradycyjny sposób uzyskania pszczół czyli z odkładu lub też kupno takiego TBH. Z okładu się nie da bo tradycyjnie są ramki a one w nasz ul nie wejdą, nie będą pasowały i nie chcemy tego całego napakowanego chemią wosku w naszym ulu.

Kolejną fajną drogą ale jeszcze u nas w Polsce zdaje się niezbyt popularne to pakiety pszczele. Skrzyneczka z pszczołami a w środku matka. I takie pakiet osadzamy w naszym ulu, taka rójka sztuczna. A może ktoś takie sprzedaje i są dostępne. Ale nam zależy na lokalnej pszczole  czyli takiej co to tutaj parę razy przezimowała już, która tutaj lokalnie została unasienniona przez lokalne trutnie. A taki pakiet może i pewnie nie będzie spełniał takich cech.

Propozycja to rójka taka naturalna co wyszła z ula. Albo czekamy na taką ale to możemy czekać i czekać. A lepiej iść do pszczelarza który jest w okolicy, pewnie tacy, a na pewno są trzeba się tylko zorientować. Np weterynarz powinien wiedzieć. I z takim pszczelarzem się o taką rójkę dogadać.
Ja mam na szczęście już jeden TBH i dwa zwykłe warszawskie to z nich będę starał się uzyskać pszczoły do moich nowych uli, ale również poszukam takiej rójki u pszczelarza. Powód to chcę mieć różny materiał genetyczny.

I jeszcze jedna rzecz która wskazuje na to aby brać takie pszczoły z rójki to taka że mamy szansę iż będą one bez warozzy. Gdyż według jednych, (innych nie) taka rójka jest zdrowa gdyż pszczoły zostawiają warozzę w ulu, nie tyczy się to innych chorób czy też pasożytów/mikrobów bo te zabierają raczej ze sobą. Dodatkowo taka rójka ma naturalny pęd do tego aby zakładać nowe gniazdo i chyba powinna budować plastry szybko itp.

Ale o tym się przekonam i będę mógł więcej napisać jak sam przejdę tę drogę.


A więc. Pszczoła lokalna, jak będzie rasowa środkoweuropejska to ok a jak tylko lokalny kundel to też ok. Miód jest miód, ale pewnie będzie musiała być łagodna ewentualnie ul będzie musiał stać gdzieś tak z boku alby ludzie przy nich nie chodzili.

A jak je zdobywamy, z rójki jest najlepiej, i to od jakiegoś lokalnego pszczelarza.






wtorek, 11 grudnia 2012

Budowa ula typu TBH

Ul horyzontalny typu Top Bar Hive (TBH) a konkretnie jego odmiana zwana Kenyan. Czyli ten mój The BigOne na zdjęciu poniżej.


Dodatkowe można zobaczyć tutaj zdjęcia i rysunki innych uli tego typu
http://www.bushfarms.com/beestopbarhives.htm
http://beenaturalguy.com/kenyan-tbh/

A bardzo dobrze przedstawiona jest koncepcja tutaj na stronie Pana Wojciecha Właźliński. Są zdjęcia, filmy, rysunki. Część  teoretyczna i praktyczna. I mój blog mam nadzieje kiedyś będzie równie wartościowy merytorycznie
A tutaj link
http://homepage.interaccess.com/~netpol/POLISH/Ule/Nowoczesne.html 

W przeciwieństwie do uli tradycyjnych ule te nie mają zestandaryzowanych rozmiarów, z prostego powodu. Nie mają ramek, miodarek, węz  itp Czyli całego dodatkowego staffu potrzebnego do obsługi takiego tradycyjnego ulu.

Aby zobaczyć poszczególne elementy i w ogóle jak się taki ul buduje i z czego można zobaczyć w darmowym  ebooku. Dodać do kosza, potem się zarejestrować i ebooka można pobrać.

 http://www.biobees.com/build-a-beehive-free-plans.php

http://www.lulu.com/shop/philip-chandler/how-to-build-a-top-bar-hive/ebook/product-15321150.html

I obejrzeć na youtube jak zrobić taki ul na podstawie powyższych planów. Sześć odcinków a o to pierwszy z nich.


Konstruktor takiego ula może się wykazać fantazją, zrobić go wyższym, niższym, inną objętość ula poprzez  regulowanie jego głębokością szerokością i długością. Zrobić wejście z przodu i boku, wedle własnych potrzeb i obserwacji.  Natomiast ul tego typu powinien się charakteryzować tym że ma ścięte ścianki, i odpowiednią szerokość snozy (czyli bara). Poszczególne elementy omówione będą później a teraz pokrótce na co trzeba zwrócić uwagę i to opisuję już z własnego doświadczenia. Ale to jest piękne że każdy może mieć inne doświadczenia i chce inaczej wykonać przysłowiowy domek dla pszczół. Ja przyjąłem założenie  że ul ma być ciepły i to było jedyne założenie jaki przyjąłem przy budowaniu The BigOne'a. A reszta wzięła się z tego ile miałem materiału. ;-)
Teraz jestem już deczko mądrzejszy dlatego też chcę przyjąć inne dalsze założenia przy robieniu następnych uli. Chcę aby to były raczej głębsze a węższe, bardziej zbliżone do tego co robią pszczoły w naturze, do naturalnej budowy takiego pszczelego gniazda.
http://naturalbees.com/beenest.html

 Co do założeń, wstępne przemyślenia, to będą one obejmowały.
Ale tutaj każdy według własnych doświadczeń może sobie dowolnie manipulować. 


Objętość ula

Czyli wymiary wewnątrz aby się zmieściły pszczoły ;-).
Szerokość na górze i podstawie, głębokość ula. Kształt to typ Kenya TBH.
Według tego co lubią pszczoły http://naturalbees.com/beenest.html

Szerokość na górze - raczej ul węższy niż ten mój BigOne, co widać na zdjęciach, plastry nie są budowane od brzegu do brzegu. Z jednej strony może to dobrze gdyż nie przyczepiają plastra do ścianki i można go swobodnie bez odcinania boków wyjąć. Również to iż jak przyjmiemy że wielkość plastra jest jakąś tam wielkością stałą to szerszy plaster staje się niższym a to oznacza że ma większą przyczepność do snozy i przez to jest mniej podatny na oberwanie się przy wysokich temperaturach, gdy wosk może topnieć i przez to przyczepność maleje.
Z drugiej jednak strony trzeba pamiętać o tym iż pszczoły zimują, czyli występuje mróz, i muszą mieć odpowiednią temperaturę, aby miód nie zamarzł itp. Dlatego też powietrze ciepłe zbiera się u góry i szeroki wpływa na to ile ciepła będzie. Dlatego węższe sprawia że ciepło nie będzie się tak rozchodzić. 
Według tego naturalnego rozmiaru gniazda to głównie jest to 22,7 cm szerokości, ale tutaj może być to za wąskie gdyż chcemy plaster wyjmować i nie koniecznie wycinać go z boków. Jak również to ze będzie on wtedy wysoki co znaczy ze podatny na oberwanie czy też problemy z jego przeglądaniem, co by się nie łamał itp. Czy 35cm będzie odpowiednie? Będzie trzeba zrobić różnej szerokości ule.

Szerokość podstawy - tutaj chodzi o to iż gdzieś przeczytałem iż kont 120 stopni między bocznymi ścianami a spodem jest kontem który jest bardziej naturalny i takie budują plastry pod takim kontem.

Głębokość ula -  tak jak na tej stronie z informacją o rozmiarach naturalnego gniazda iż jest to głównie 156 cm głębokości. Jest to dużo ale to nie znaczy iż jest to całość wypełniona plastrami, woskiem i miodem.

Ale jak widzimy ul według tego iż "Bees know better"  ul powinien być głębszy a węższy na górze.



Wlotek do ula

Generalnie jak możemy zaobserwować to głównie wlotki umieszcza się na dole, czym to jest podyktowane?
Według tego co kiedyś robili bartnicy i co można zobaczyć na tym filmie to wlotek należy umieścić w połowie lub 1/3 wysokości ula.
Generalnie można robić testy i różne kombinacje jak się ma więcej uli.
A wlotki i budowę widać na tym filmie i to jest deczko inaczej jak się robi w ulach tradycyjnych czy też u tych co się obserwuje na filmach TBH.







Denica czyli spód ula

Generalnie jak to wygląda aktualnie to teraz panuje moda na to aby spód dało się łatwo wyczyścić, albo w ogóle tylko z siatki i wszystko spada na ziemię.  Wygoda czyścić nie trzeba i jest ok.
Druga sprawa to kontrola warozy. Prawdziwi pszczelarze muszą widzieć czy waroza jest ile jej jest (ale ona zawsze u niech jest). Ale jak odymiają i podtruwają to biedne pszczółki to waroza taki pasożyt zdycha i opada na denicę. I wtedy widać spada to trzeba dalej pszczółki truć (przy okazji miodzik) a jak nie spada to wystarczy i można zaprzestać.
Ponieważ zdecydowałem się na Naturalne metody i takie rodzaj trzymania pszczółek to przyjąłem iż denica ma być pełna gruba ale jednak skoro mam wlotek mieć wyżej niż na spodzie to muszę jednak jakoś może ten ul czyścić jak zajdzie konieczność. Dlatego będzie to deska gruba z możliwością jej wyjęcia.
BigOne ma denicą na stałe, nie odejmowaną itp. Ale mogę go czyścić gdyż wlotek mogę demontować i wkładać rękę do samego środka. Warszawski zwykły mogę odwrócić do góry dnem i też wyczyścić. Zakładam że te nowe ule TBH które zrobię będą ciężkie więc nie ma jak odwracać musi dno być jakoś wyjmowane aby ul czyścić.

Pytanie tylko oddzielne czy będzie wymagane czyszczenie denicy, bo skoro nie będę zwracał uwagi na warozę to tylko czyszczenie denicy jest powodem jej wyjmowania.
Jeżeli wlotek będzie wyżej więc zebrany bród, martwe pszczoły, zimowy opad nie będzie blokował wejścia do ula. Pytanie tylko czy pszczoły wyniosą te nieczystości same czy trzeba będzie im pomóc.
Przyjąłem założenie że ul ma być samoobsługowy więc pewnie będą patrzył czy czyszczą czy nie czyszczą.
Liczę na to że skoro w naturze sobie radzą to i w moim będą sobie radziły. Ale i tak denica wyjmowana musi być aby czyścić ul np gdy będzie zmiana rodziny albo będzie stał pusty, czyli na potrzeby konserwacji


Bar czyli snoza
Ewentualnie snoza czyli bar. Jest to beleczka do której pszczoły będą dobudowywać plaster. I teraz plaster, i jego komórki są przeznaczone do trzech celów co determinuje wielkość (szerokość, głębokość komórki). W ulach tradycyjnych z węzą wszystkie komórki są jednakowe tak samo jak kształt plastrów, ponieważ są w ramkach które ograniczają i determinują rozmiar plastra.
W naturalnym pszczelarstwie mamy różnej wielkości komórki i kształt plastra. Wiec mamy komórki przeznaczone do przechowywania miodu, komórki dla wychowu trutni i komórki na wychów normalnych pszczółek robotnic. Czyli od największych komórek na plastrze do najmniejszych.
I teraz jak możemy zobaczyć na tym filmie o budowie i strukturze ula typu TBH
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=HjS0T99G9zQ
Widzimy iż całe plastry służą konkretnym celom, czyli miód, pyłek, trutnie, gniazdo. A co za tym idzie przyjęto iż rozmiar snozy ma być różny dla rożnej części gniazda. Tak aby pszczoły budowały właściwej rozmiaru komórki itp.
I tak dla części miodnej 38mm, dla części gniazda 32 mm i można dać trzeci rodzaj pośredni dla miejsca składowania pyłku, trutni itp czyli 36mm.
Ponieważ przyjąłem takie założenie że chcę aby pszczoły budowały strukturą naturalną plastra czyli od góry miód, dalej pierzga i potem komórki na czerw (larwy), czyli na jednym plastrze wszystko.. Tak jak na poniższym rysunku budowy gniazda ze strony http://honeynhives.eccentricbeekeeper.com/beenest.html

Dlatego też będę miał jeden rozmiar snozy i przyjmę go na 38mm. W BigOone mam 4cm szerokość i widzę że to jest za szerokie. Dla nas 2mm nie robi wrażenia ale dla pszczół jest to już sporo, a jak jeszcze dodamy to iz w trakcie użytkowania dojdzie jeszcze propolis na uszczelnienie to szerokość snozy jeszcze wzrośnie. Więc w ogóle może przyjmę 36mm, aby zostawić miejsca na propolis do uszczelniania.
Inną sprawą jest budowa samej snozy. Może być to prosta belka albo też różne modyfikacje które sprawią że pszczoły będą budować prostu pod snozą a nie że zechcę zbudować plaster w poprzek snoz czyli nie będziemy mogli wyjąć snozy a z nią plastra. A druga sprawa to czy głęboki plaster jak będzie bardzo ciepło się pod ciężarem wosku i miodu nie oberwie i nie spadnie na denicę.  Czyli tutaj też można i należy myślę coś przedsięwziąć i mam pewne pomysły.
 Ale o tym innym razem przy budowie już konkretnego ula.

Budowa ścianek, materiał.

Ponieważ ul ma być ciepły, ciepły to nie znaczy gorący i upalny. Ciepły to taki który będzie utrzymywał w miarę stałą temperaturę bez wahań, a wentylację ma zapewnić wyżej umiejscowiony wlotek.
Generalnie ule tradycyjne to takie które się bierze przenosi, rozkładane korpusy czyli takie lekkie aby jeden pojedynczy pszczelarz był wstanie taki ul obsłużyć. Ja mam zamiar zajmować się hobbystycznie więc mi nie przeszkadza że będzie duży, ciężki i nie do ruszenia. A ponieważ chcę zrezygnować z materiałów typu styropian, płyta osb itp a że ma być ciepły to znaczy że z drzewa które raczej ciężkie jest.
BigOne jest zbudowany z szalunkowej od środka, potem 7cm trocin i potem płyta osb. A te które teraz chcę zbudować już raczej bez trocin ale sobie wymyśliłem że będzie to podwójna ścianka z przerwą w środku, taką poduszką powietrzną dla lepszej izolacji. Czyli deska, przerwa i deska.
I tak boki i przód. Deka myślę że standardowa calówka więc grubość ścianek to będzie coś koło 6cm. Przy takiej budowie to ciepły powinien być ;-)
Ewentualnie muszę się dowiedzieć czy może jednak nie upchać tego odstępu między deskami trocinami. Jeżeli chodzi o drzewo to będę celował w coś suchego aby schnąc się nie pokręciło, powykrzywiało itp. I raczej zostaniemy przy popularnej sośnie.




To chyba są wszystkie elementy ważne na które musimy zwrócić uwagę, a przy konstruowaniu moich uli będę już konkretnie podawał plany i rysunki i uzasadniał dlaczego tak a nie inaczej.
Czyli:
  • wielkość takiego ula - wielkość wpływa na to jak duża rodzina będzie wstanie się w nim utworzyć, ile przestrzeni na miód i ostatecznie jakie będzie zimowanie i warunki klimatyczne w samym ulu.
  • denica - czyli to jak łatwo będzie nam czyścić ul, utrzymać higienę i robić przeglądy. Poza tym regulowanie denicą (otwarta, siatka itp) wpływa na to czy jest niska czy wysoka temperatura a to ma wpływ na to czy matka czerwi czy nie czerwi. Ja zdecydowałem się na denicę pełną, ocieplaną ale wyjmowaną.
  • położenie wlotka, wielkość - ma wpływ na wentylację, jak za ciasny wlotek to nastrój rojowy, na zimę trzeba zwęzić i zabezpieczyć przed myszami
  • snoza czyli bar - to jak będzie budowany plaster, czy pszczoły zechcą robić to według naszego życzenia czy po swojemu. Szerokość i kształt takiej snozy
  • budowa - czyli tutaj materiał, grubość ścianek, daszek nóżki itp.

Chyba każdy kto chce zbudować własnego TBH musi zwrócić uwagę na te powyższe podstawowe elementy budowy takiego ula. A już jak sobie konkretnie ustali parametry tych elementów to już indywidualna sprawa doświadczenia i obserwacji.



środa, 5 grudnia 2012

Produkty pszczele


Miód nie jest jedynym produktem pracy pszczółki z jakiego korzysta człowiek.
Możemy podzielić je na dwie grupy bezpośrednie czyli takie jak właśnie miód i pośrednie jak miód pitny ;-)

Więc po pokrótce o każdym z nich a w przyszłości będzie rozbudowana informacja o każdym z nich oddzielnie. A może i jakieś fajne przepisy produkcji tym pośrednich produktów pszczelich ;-)


Bezpośrednie

Miód- podstawowy produkt pszczeli. Są różne rodzaje miodu w zależności pożytku, czyli roślin miododajnych, które to odwiedzają pszczoły. O rodzajach i właściwościach miodu można co nieco przeczytać na wiki [1], w przyszłości temat rozwinę.

Wosk pszczeli- wydzielina gruczołu woskowego z którego pszczoły budują plaster.  [2]
 
Kit pszczeli, propolis- Jak podaje wiki [3] lepka substancja żywiczna powstająca z żywic roślinnych zebranych przez pszczoły z pączków i młodych pędów topoli, brzozy, świerku, kasztanowca i innych drzew oraz roślin zielonych. Kit służy pszczołom głównie jako materiał uszczelniający i dezynfekujący. Powlekają nim wgłębienia, uszkodzenia i szpary w ścianach ula, regulują szerokość wylotka na zimę.


Pyłek kwiatowy- definicja wiki [4] a z życia to jest coś co pszczółki mają na zdjęciach doczepione do nóżek. Tak trochę wyglądają śmiesznie. Pyłek zbiera się specjalnymi zastawkami umieszczonymi na wlotku do ula. Się im zwyczajnie go ściąga z nóżek.

Pierzga- definicja wiki [5] Jadłem, jak usuwałem ramki stare z ula to wydłubywałem widelcem, pierzgę z takiej komórki. Lekko kwaskowaty smak i bardzo przyjemne wyjmowanie i jedzenie coś na kształt dłubania słonecznika ;-). Ale pierzga jest o wiele zdrowsza

Mleczko pszczele- definicja wiki [6] doświadczeń brak, ciekawe jak się "domowym" sposobem takie mleczko zdobywa. Czyżby jedyna metoda to zjeść larwę razem z mleczkiem ;-(


Jad pszczeli- definicja wiki [7] doświadczenie jest. Mimo tego że jak byłem mały to mieliśmy pszczoły w domu, to był przypadek gdzie zaliczyłem strzał pod oko i skończyło się napuchnięciem całej twarzy i wizytą u lekarza. Ale czemu akurat ten jeden raz tak mimo że użądleń było więcej? Zostanie to jakąś tajemnicą. Wiadomo że jad pszczeli jest dobrym lekarstwem i należy z niego korzystać. Po tak długim okresie bez użądleń jak dostałem pierwszy strzał w brzuch to poczułem jad. Zaczęło ciało swędzieć (całe a nie tylko w ty miejscu), ciśnienie skoczyło, twarz czerwona. Teraz jak zaglądam u ula to nawet liczę na to że dostanę jakiś strzał i mam taki jeden ul gdzie są lekko cięte te pszczółki i bez żądła nigdy się nie obyło. Ale już na mnie nie robi wrażenia. Pojawia się opuchlizna lekka, potem swędzie jak opuchlizna schodzi i to wszystko. Są takie metody użądleń w leczeniu że pszczoła takie żądlenie na życzenie przeżywa i nie ginie.


Larwa- czerw, czyli to co jest zanim pszczoła wygryzie się z komórki ale tutaj chodzi o te stadium jeszcze nie zasklepione. Gdzie na zdjęciach widać białego robaczka w komórce. I to można jeść i to jedzą i tego ja też spróbuje. Ma być zdrowy i pożywny. A na wschodzie to nawet jedzą pszczoły, z resztą oni tam wszystko jedzą. Niby my się brzydzimy ale aby tylko ktoś na wycieczkę się załapie to zaraz i kota chce skosztować.


Atmosfera ula - to wszystko co dostaniemy jak otworzymy taki ul. Czyli dźwięk, zapach ula, widok plastrów i siedzących na nich pszczół. Oczywiście to ostatnie tyczy się TBH bo te tradycyjne na ramkach tak nie wciągają. Naprawdę proszę mi wierzyć po jakimś czasie to się do tego tęskni, aby poczuć ten zapach i ten dźwięk i czasem kawałek miodu skapnie z plastra to palcem wytrzeć i oblizać.  Zdaje się że na Białorusi ktoś zbudował takie małe domki gdzie w ścianach pod łóżkami zrobił ule. I można do takiego domku wejść, położyć się i oddychać, słuchać itp. Koi nerwy lepiej pewnie niż nie jeden środek uspokajający.


Pośrednie

Czyli takie jak miody pitne, kosmetyki, świece lekarstwa itp
Cóż trzeba zbierać informację, przepisy co i jak domowym sposobem robić. Pierwsze wypadało by chyba zacząć od miodu pitnego i świec, jako tych najprostszych. Teoretycznie najprostszych.


Miód pitny- definicja wiki [8] nasz narodowy trunek swego czasu, zanim nie przyszedł gnuśny człowiek ze wschodu i wszystkiego nie zniszczył. Bo miód pitny wymaga sztuki i czasu. A jak to rzekł w filmie "U Pana Boga za Piecem" proboszcz z Królowego Mostu. Człowiek ze wschodu jest gnuśny i dlatego dobrych kiełbas nie potrafi zrobić. To samo tyczy się miodu i nalewek. Bo wódkę, bimber zrobić łatwo i "wydajniejszy" jest. O ile wino potrafię zrobić i to bardzo dobre, bo to tak naprawdę kwestia dobrych rasowych drożdży, nawet piwo domowe robiłem. To miód pitny będzie robiony dopiero z własnych zasobów.

Świece woskowe- wosk prawdziwy pszczeli podczas spalania wydziela jakieś dobre związki dla organizmu, np ma wpływ na oczy. Jak również dym jest kojący itp. Ale teraz prawdziwa zdrową świecę z wosku pszczelego to szukać jak z przysłowiową świecą. Spowodowane jest to tym że pszczelarze ładują w ule chemię do walki z warozzą a potem ta chemia zalega w wosku z którego robi się świece. Więc jak świeca z wosku pszczelego to też nie oznacza od razu że to zdrowa świeca jest. itp






[1]http://pl.wikipedia.org/wiki/Mi%C3%B3d

[2]http://pl.wikipedia.org/wiki/Wosk_pszczeli

[3]http://pl.wikipedia.org/wiki/Kit_pszczeli

[4]http://pl.wikipedia.org/wiki/Py%C5%82ek

[5]http://pl.wikipedia.org/wiki/Pierzga

[6]http://pl.wikipedia.org/wiki/Mleczko_pszczele

[7]http://pl.wikipedia.org/wiki/Jad_pszczeli

[8]http://pl.wikipedia.org/wiki/Mi%C3%B3d_pitny



wtorek, 4 grudnia 2012

Listopad 2012 (The BigOne)

Do zimy ul przygotowałem już na początku października. Ociepliłem i miałem nie otwierać do wiosny. Ale pojawiły się cieplejsze dni pod koniec listopada i pszczoły zaczęły wychodzić z ula.

I obserwując któregoś dnia ul zauważyłem na wylotku parę martwych pszczół a inne  wynosiły z ula również martwe pszczoły.
A jak je zostawiałem do zimy to widziałem że jest jeszcze czerw, a młoda pszczoła aby zostać pszczołą musi zrobić oblot inaczej nie przeżyje. Więc od razu pojawiła się myśl że są to pewnie te młode martwe pszczoły może jakaś choroba. I tak nie byłbym im już wstanie pomóc ale postanowiłem otworzyć ul aby się przekonać jak sprawy się mają i na potrzeby dokumentacji.

Więc poniżej fotki z kolejnych plastrów i mały krótki film. Widać ile mają zapasów pokarmu i np jak nie przezimują to będzie to informacja że było za mało i na przyszłość trzeba więcej. Przykre to ale człowiek uczy się na błędach.
Dobrze jak umie się uczyć.


BigOne - to mój pierwszy wspaniały TBH, jest duży i na razie pierwszy i te zdjęcia są z niego.
Wlotek skierowany jest na stronę wschodnią.
Pszczoły tworzą kłąb od strony północnej.




Jak również film na którym słychać dźwięki z wnętrza ula ;-)
Nie czuć zapachu ale jest naprawdę rewelacyjny.





poniedziałek, 3 grudnia 2012

Rodzeje uli TBH

To są przecież takie ule, co to ramek nie mają. Chyba proste? ;-).
Tak, tylko co to są za ramki, co to ich te ule nie mają?

Można  wygooglać i zobaczyć lub też wejść na stronę wiki z opisem i zdjęciem takiej przykładowej ramki [1] [2] I wtedy sobie przypominamy, że nie raz każdy widział w telewizji, w programach przyrodniczych o pszczołach, jak to pszczelarz podnosi taką ramkę do góry.

Więc takich ramek te ule nie mają: ramek w które wtapiamy na drutach węzę, z której pszczoły robią plaster z komórkami.
Za to w ulach bezramkowych jest coś, co nazywamy snozy [2] po naszemu, a z angielska jest to Bar.

Snozy widać na poniższym zdjęciu.

Ule bezramkowe są różne, a łączy je właśnie to, że mają snozy, do których pszczoły doczepiają wosk i budują plastry. W przeciwieństwie do ramek nie ma tutaj węzy, czyli szablonu, na podstawie którego budują plaster. Pszczoły robią wszystko same.

Rodzaje uli bezramkowych  to głównie: Warré, Top Bar Hive i japońskie.
Można sobie to wszystko wygooglać aby zobaczyć zdjęcia. Tutaj skupię się na Top Bar Hive, a ich rodzaje ładnie są przedstawione na tej tutaj stronie:
http://beenaturalguy.com/plans/,
gdzie mamy do wyboru
Tanzanian Tbh – prostokątny
Kenyan Tbh - taki jak mój, czyli o kształcie równoramiennego trapezu. Taka trumienka :)
Vertical Tbh - Warre, czyli coś na kształt pudełek nakładanych jedno na drugie

Tutaj przykładowe konstrukcje:
http://beenaturalguy.com/top-bar-hives/build-a-top-bar-hive/
Widać mnogość kształtów i rozmiarów, ale łączy je jedno - są otwierane od góry, snozy są na górze i plaster wyjmujemy do góry.

I to są właśnie ule bezramkowe, w których pszczoły same budują plastry: jak chcą, pod warunkiem, że zrobią to tak, żeby można było taki plaster wyciągnąć.
Pszczoły często przyczepiają plaster również do bocznych ścianek i wtedy przed wyjęciem trzeba go odciąć z boku nożem.

Tutaj jeden plaster wosku z zasklepionym miodem i czerwiem:




[1] http://pl.wikibooks.org/wiki/Pszczelarstwo/Sprz%C4%99t/Ramka
[2] http://pl.wikipedia.org/wiki/Snoza
http://homepage.interaccess.com/~netpol/POLISH/Ule/Konstrukcja.htm 

Co to jest Natural Beekeeping?

 Można to streścić jednym zdaniem, które pojawia się bardzo często u osób, mających podejście do pszczół zgodne z Natural Beekeeping:


Bees know better!


 Czyż nie piękne i proste? Pszczoły wiedzą lepiej!

 Tylko że pojawia się pewien problem...

 Ale krok po kroku od początku.

 Osoby - tutaj muszę napisać, dlaczego nie "Pszczelarze". Pszczelarz to zawód, zwłaszcza w Polsce. Zawód - czyli zarabiać kaskę, utrzymywać się z tego, albo dorabiać. Natural Beekeeping jest raczej nastawione na zaspokajanie własnych potrzeb i nie pozwala, raczej, na ekspansywną gospodarkę pszczelarską, nastawioną na produkcję miodu, a co za tym idzie - korzyści finansowe. Zwyczajnie, trzeba się więcej narobić, a wiadomo: czas to pieniądz.
Jak będę zatem określał osoby które hodują pszczoły w ten sposób? Na pewno nie "Pszczelarze" - już się o tym przekonałem osobiście, że nie można się do profesjonalistów porównywać ;-) Jeszcze nie wiem jak, ale coś wymyślę.

 Zatem ja - to nie pszczelarz, ale dobrze mi z tym.

Bees know better

 Skoro wiedzą lepiej, to po co im świat urządzać, po co je ograniczać? Pszczoła jest od tego aby robić miód i na tym nam zależy. Miodzik chcemy zjeść i być zdrowsi. Z tych też powodów mimo, że pszczółka chciałaby wysoko w drzewie siedzieć i w dziupli ukryć miodzik, nie możemy jej na to jednak pozwolić. Musimy mieć w miarę prosty dostęp do rodziny, aby w miarę bezproblemowo wyjąć miód. Pszczelarze maja ule, ramki węzy itp., ale to oznacza również, że ograniczają żywot pszczół do tego, że mają znaleźć kwiat i przynieść miód. Nie raz jest tak, że pszczelarz wywozi pasiekę, np. na rzepak. Na około, jak okiem sięgnąć, tylko rzepak.Opryskany, rzecz jasna. Miodzik będzie zatem, co prawda rzepakowy, ale nie wiadomo co jeszcze pszczoły z tego oprysku przyniosą.

 Ostatnio pszczoły zaczęły się "buntować" i "znikać" z uli (zjawisko CCD).

 A zatem: wolność dla pszczół..., ale bez przesady.

 W Polsce kiedyś, dawno temu, trzymano pszczoły w barciach. Potem blisko domu, a więc w pniach. Potem pojawił się nasz rodak, Pan Jan Dzierżon [1], który wymyślił snozy[2] i ule, a jego następcy mieli już prościej: powstały ramki, węza i zaczęto "zwiększać" rozmiar pszczoły, poprzez selekcjonowanie i hodowlę, błędnie zakładając, że większa pszczoła przyniesie więcej miodu.

 Co do tego, że pszczoły wiedzą lepiej, zgodni byli już starożytni i trzymali pszczoły na snozach, w stożkowych konstrukcjach, które teraz przeżywają swój renesans. W takich ulach, pszczoła buduje plaster według własnego uznania, robiąc odpowiednią dla siebie wielkość komórki w zależności od tego, czy komórka ma być na miód, czy na nową pszczółkę. W ulach tradycyjnych pszczoły dostają węzę i przysłowiowa mordeczka w kubełek: nie kombinuj, rób taką komórką jaką dostałaś na wzór.
Pszczoła wie lepiej. Nawet wielkość pszczoły jest sezonowa: na zimę są mniejsze, z mniejszej komórki. Na jednym plastrze komórki są różnej wielkości.

 Zatem pszczoła, naprawdę, w większości przypadków wie lepiej, a my jedynie ograniczamy ją do tego aby robiła to "lepiej" w naszym ulu i pilnujemy porządku tak, aby budowała plaster na snozie w taki sposób, żeby można go było wyjąć.  Czasem pszczołom to nie w smak i chcą budować plaster na dwóch snozach albo w poprzek. Trzeba wtedy uznać, że nie są jednak nieomylne i interweniować.

 Natural Beekeeping, to pewien system, filozofia. O tym własnie piszę ja oraz inni, którzy takie podejście akceptują[3].

A tak przy okazji: skąd się wzięło całe to Natural Beekeeping? Bynajmniej nie z ekologii ;-)
Wzięło się z:  "low-cost, low-impact, sustainable beekeeping for everyone". Mało kosztuje, bo ul zrobić taki to prosta sprawa, chyba że ma ktoś fantazję (tak jak ja).
Low-impcat - przy małej uwadze, małym zaangażowaniu, małym wpływie.


 W moich ulach naturalnych, pszczoły mają sobie radzić z Warrozą[4] (pasożyt, który jest wrogiem pszczół, a nie leczone rodziny w ulach tradycyjnych zabija), albo zginą. Za to nie wprowadzam do rodzin farmaceutyków, których wpływ na miód nie jest do końca pewny. Pojawiły się nawet ostatnio doniesienia, że niektóre pszczoły mają taką cechę, że oczyszczają komórki z larwą z warrozy i nie trzeba ich leczyć.
 Chcę stosować zasadę Live or die - zasada krótka i brutalna: nie leczę, nie ingeruję - naturalna selekcja, gdzie wygrywa najlepszy.

Dlaczego tak a nie inaczej? Dlaczego w ulu typu TBH, a nie Warre, czy też konwencjonalnym?
Oto powody:
  1. Faktycznie, ul można zbudować bardzo prosto, z paru desek.  Taniocha ;-)
  2. Nie trzeba wyrafinowanego sprzętu do obsługi takiego ula, czyli: wirówki, ramek, węzy. Wykonujemy mniej czynności.
  3. Kolejna sprawa: zajmowanie się takim ulem, to naprawdę przyjemność. Mam jeszcze dwa "normalne", ale tam nie ma nic ciekawego. Do mojego TBH jakoś tak ciągnie. Inaczej pachnie, inaczej pszczoły brzęczą itp.
  4. Dzięki temu, że pszczoly same sobie układają życie (robią plaster, mniejsze komórki itp) - miodek ma być zdrowszy, ma nie być problemów z warrozą  
  5. Wosk jest czysty, bez zanieczyszczeń itp.
 Generalnie - same zalety. To tak, jak warzywa z własnego ogrodu.
 Przyjazne dla środowiska pszczelarstwo dla każdego, a co za tym idzie - z założenia zdrowsze jego produkty.

[1]http://pl.wikipedia.org/wiki/Jan_Dzier%C5%BCon
[2]http://pl.wikipedia.org/wiki/Snoza
[3] http://www.bushfarms.com/beesfoursimplesteps.htm
[4]http://pl.wikipedia.org/wiki/Warroza