poniedziałek, 12 maja 2014

Zaleszczotek w majowym numerze Pszczelarstwa


W numerze z Maja jest artykuł o Zaleszczotku. Ja na informację o tym pseudoskorpionie trafiłem już jakiś czas temu a nawet znalazłem w UK sklep internetowy który go w saszetkach sprzedawał. Po dwie saszetki na ul.


http://www.miesiecznik-pszczelarstwo.pl/
--------------------
Sylwia Gaida - Zaleszczotek – nasz przyjaciel
„...pszczoły miały niegdyś swojego >czyściciela<, który dawniej zasiedlał ule i w ostatnich dziesięcioleciach popadł w totalne zapomnienie. Jest nim przypominający skorpiona zaleszczotek". (S. Gaida)
------------------

I że jest nadzieja że będzie on pomocny w walce z warrozą.
Ale oprócz tego w artykule jest informacja że są pszczoły które same sobie radzą z warrozą. Cieszy mnie że w końcu ktoś to pisze w poważnej prasie Polskiej i przyznaje że się da. Europa w tej kwestii jest daleko za USA, jeżeli chodzi o selekcję i hodowlę pszczół ze względu na naturalną odporność na warrozę,
Jednak to czego się już zdążyłem doczytać, w różnych publikacja to fakt iż bez chemicznej walki z warrozą nie da się produkować przemysłowych ilości miodu, prowadzić towarowych pasiek. Gdyż przy obecności warrozy nie da się wyhodować silnych rodzin które dadzą po 100kg z ula ;-)

To tak jak nie da się mieć fermy świńskiej na 1000 sztuk tuczników bez stosowania, mączek, soi itp do tuczenia. Bo nikt nie będzie się w gotowanie ziemniaków bawił przy takiej ilości i maksymalizacji zysku.

Zaleszczotek był kiedyś w ulach czymś normalnym, ale w ulach, starych drewnianych, ciężkich itp. Tam miał dobrze i warunki do życia. A czego potrzebują to można przeczytać w artykule, ale generalnie to małych otworków, szczelin gdzie robią sobie gniazda. . Natomiast co jest ważne, dojrzałość płciową osiągają w 10 do 24 miesięcy od momentu wyklucia. Żyją cztery lata.
Zabijają je kwasy, chemia itp. Nie ma ich w ulach gdyż raz nie mają warunków do bytowania a dwa są zabijana w wyniku działań pszczelarza. Leczenia pszczół z warrozy. Należało by w takim razie na równi obserwować i hodować pszczoły jak i zaleszczotka. 

 Czy będzie możliwe że zaleszczotek zasiedlony w ulu obroni rodzinę przed warrozą?

I teraz jeżeli chodzi o hobbystów, amatorów to taki zaleszczotek może być i skoro go sprzedają alternatywą. Ale w przypadku pasiek towarowych gdzie raz mamy do czynienie z innymi ulami, plastikowe, styropianowe (chociaż da się w nim zaleszczotka zaszczepić). Ale takie ule są przewożone, jest rotacja korpusów, czyszczenie czy zaleszczotek będzie miał szansę się zadomowić??
To jedna sprawa.

Druga sprawa to skuteczność zaleszczotka, raz to iż sam zaleszczotek jest jak widać podatny na różne czynniki zewnętrzne, chemię itp bardziej niż pszczoła i warroza.
Dalej to powątpiewam aby był on na tyle skuteczny aby całkowicie wyeliminować warrozę, raczej będzie ja trzebił a ona dalej będzie trzebiła rodzinę. Ale całość będzie polegała na równowadze jak w naturze.
To oczywiście nie będzie zadowalało pszczelarzy zawodowych, towarowych a hobbystom powinno jednak wystarczyć.

I w tym momencie będzie dochodziło do konfliktów że jedni będą mówili że drudzy są zagrożeniem, że ich ule są roznosicielami chorób gdyż nie są leczone skutecznie pszczoły, czyli chemią.

Jedna smutna rzecz z tego artykułu to iż zaleszczotek jest zagrożony rzadki gatunek, w związku z tym sam do ula nie przyjdzie. Trzeba go "zaszczepić" a potem pilnować i dbać bardziej niż o pszczoły.


A jak sobie radzi zaleszczotek to widać na poniższym filmie z strony projektu.
http://beenature-project.com/shop/page/4



Tak że cieszy mnie iż można było przeczytać w końcu że pszczoły dadzą radę przeżyć bez człowieka i zabiegów pszczelarsko-chemicznych, czy też innych gdzie człowiek próbuje pokonać warrozę.


 Jak będę robił kłodę o postaram się gwoździkami ponabijać otworków, szczelin. Może jakoś trafi się okazja zdobycia zaleszczotka i go zaszczepię.

Artykuł polecam ;-)





sobota, 3 maja 2014

Dokładanie snoz sezon 2014


Pisał będę trochę mniej,tisze jediesz, dalsze budiesz

Jeden z błędów jakie popełniłem przy Big Onie ostatniego lata było dokładanie snoz.
Otóż o ile dokładanie na końcu jest "bezpieczne" i nieszkodliwe gdyż jak będą miały potrzebę to będą budowały.

Co znaczy potrzeba budowania i tutaj jest na pewno pojawienie się pożytku czyli nektaru, spadzi cokolwiek co mogą znieść do ula i przerobić na miód. Muszą mieć miejsce/plastry aby go tam włożyć. W takim wypadku budują plastry bardzo szybko.


Ale jest również inna potrzeba którą zauważyłem. Otóż zdaje mi się że również obecność dużej liczby pszczół sprawia że budują plastry. Tak mi się wydaje po to aby te pszczoły miały gdzie siedzieć, aby się zwyczajnie mieściły w ulu.
Były plastry na których były śladowe ilości nektaru który z powodzeniem zmieścił by się na innych a one i tak budowały plastry. Jak wyjąłem zbędę plastry puste i wtedy na wylotku pojawiły się brody. A wcześniej jak plastry były to bród nie było.
Więc tak na chłopski rozum wnioskuje że budują nie tylko z potrzeby ułożenia nektaru, odparowania nadmiaru wody ale i aby mieć przestrzeń do "mieszkania".


A teraz co znaczy "bezpiecznie" o ile właśnie dokładanie na końcu jest bezpieczne o tyle dokładanie w środek gniazda może i pewnie będzie kończyć się tym czym skończyło się u mnie.
Jedną z metod zapobiegania rójce jest wkładanie w środek gniazda snozy aby ograniczyć nastrój rojowy, aby miały co robić odbudowując strukturę gniazda (puste miejsce). Tylko u mnie skończyło się tym że odbudowana snoza, plaster był plastrem typowym dla części magazynowej, czyli tam gdzie składuje się miód. Miał duże komórki których nawet nie zaczerwiła. Przez to stało się tak że gniazdo do zimy sobie zrobiły z tyłu ula a miód w plastrach został z przodu. Końca nie wiem czy wykończyła ich warroza czy też jak jak widziałem na tych snozach gdzie były martwe pszczoły w pustych komórkach. Czyli brak pokarmu.
Nie dokarmiałem na zimę cukrem zostały na miodzie, i niestety nie potrafiły sobie go przenieść w gniazdo. 
Pewnie i raczej na pewno gdybym miał więcej doświadczenie zobaczyłbym to wcześniej a nie po fakcie i jeszcze przed zimą to bym przenosił plastry itp.
Ale z drugiej strony chcę opracować taką metodą aby jak najmniej ingerować w ul i rodzinę. Więc mają sobie radzić same.




Węzę w ramkach wymienia się raz na trzy-pięć lat a ogólnie patrząc czy prześwituje przez nich światło. Natomiast jeżeli chodzi o plastry przy zabudowie naturalnej to jak ktoś miał w rękach taki plaster to różnica jest taka iż jest on delikatniejszy od plastra w ramce na węzie.
A się dowiedziałem że pszczoły stare plastry same potrafią ścinać i budować od nowa. Wiec jest szansa że nie będzie ich trzeba wymieniać, a pszczoły same będą robiły porządki.

Musimy pamiętać że o ile węza w ramkach sprawia iż pszczoły odbudowują wszędzie taką samą wielkość komórki według wzoru na węzie. To przy naturalnej zabudowie robią gniazdo gdzie są mniejsze komórki i magazyn z większymi komórkami. Nie możemy sobie dowolnie żonglować i przekładać snóz.  



Więc jakie z tego wszystkiego wnioski, które wydaje się mogę wyciągnąć.

1. Snozę wkładać w środek gniazda w czerwcu raczej nie później, bo mogę uznać że gniazdo można zrobić w innym miejscu a miód na zimę zostanie w innym.

2. Będę robił odkłady (maj, czerwiec) to wtedy będzie dobry moment aby właśnie dać puste snozy w miejsce zabranych. Powinny sobie dobrze gniazdo odbudować. O ile nie uznają że potrzebują dużych komórek bo jest przypływ pożytku.

3. Tam gdzie nie trzeba (nie będę robił odkładów) nie będę wkładał snoz w środek gniazda. Dam im szansę, spróbuję się przekonać czy zetną plaster i odbudują. Może to zająć lata.



A tutaj film, przegląd z 19 kwietnia 2014 roku. Jest dobrze a aktualnie odbudowują drugą już snozę. Aha nie należy tak przekręcać snozy na bok.



Pozdrawiam