sobota, 30 maja 2015

Mam trojaczki

Jak się jest amatorem i ma parę uli do tego według własnego projektu i wykonane własnoręcznie. To można sobie nadawać im nazwy ;-)

Tak że kolejne przemyślenia, nauka na błędach dała pomysł na nowe rozwiązania i oto jest, a raczej są moje trojaczki.


Te przemyślenia i pomysł wziął się z  przemyśleń które opisałem tutaj we wpisie New Hope - nowa seria
Ul spisał się wspaniale, przezimowały pszczółki dobrze, rozwijają się też na tyle dobrze że zrobiłem właśnie wczoraj odkładzik do drugiej połówki tego ula.

Tak że w moich trojaczkach zawarłem przemyślenia i poprawiłem to co było do poprawienia.
Fajne uczucie tworzyć coś nowego ;-)

Tak że już dwa z nich są obsadzone pszczoły, z jednego starego TBH przeniosłem i sobie latają. Jutro zobaczę jak się czują co tam słychać.

A w kolejnym zostały podane  dwa mateczniki wycięte z plastrów od rodzin które chciały się roić i zsypane cztery ramki pszczół. Taki zsypaniec został zrobiony i za parę dni sprawdzę jak im idzie.
I co mnie bardzo ciekawi czy w tym zsypańcu będą dobrze i prawidłowo budowały plastry na snozach które przygotowałem tak jak na zdjęciu.

I tak jak widać.
Wosk mam z dziewiczego plastra, mój plaster czysty wosk ;-)
I biorę kawałek wosku rozgrzewam w suszarce i robię z niego taki wałek
Potem naklejam go na środek snozy i liczę na to że pszczółki będą wiedziały co dalej robić.

W tym zsypańcu są już takie snozy zrobione tylko mają nie jako na wzór prosty plaster z macierzaka włożony. Więc będą budować pod snozą.


Tak że jutro o ile pogoda pozwoli będzie ciekawy dzień gdyż sprawdzę.

  • Trojaczka w którym pszczoły przełożyłem jak sobie radzą i pewnie dołożę snozę.
  • Zsypańca (z matką) czy budują plastry i co się w nim dzieje.
  • Macierzaka czy pociągnęły mateczniki ratunkowe i zobaczyłem wczoraj że zaczyna coś tam przybywać miodu na ostatnich plastrach. I są pierwsze kwiaty akacji.

I ciągle przyglądam się warrozie czy ją na pszczołach widać i czy są jakieś tam pszczółki z wykręconym skrzydełkami. Na dzień dzisiejszy nic takiego nie widzę.

Jest dobrze.



niedziela, 3 maja 2015

Podałem kwas mrówkowy

Traktuj wpis czysto informacyjnie a nie jako zachętę do robienia "eksperymentów"

W sobotę  (2 maja) podałem im kwas mrówkowy 60%. Powód bardzo prosty w piątek zobaczyłem całkiem fajne sztuki warrozy na pszczołach. Postanowiłem nie czekać na ich rozmnożenie. Kwas nie wiem czy pomoże ale równie bardziej może zaszkodzić. ;-(
Ale czuję się zmuszony to zrobić.  Najważniejsze to przekonać się jak zadziała kwas mrówkowy. Warrozy nim nie zwalczę ale mam zamiar zahamować jej rozwój. Podam jeszcze raz we wtorek, przy okazji wytnę trochę czerwiu trutowego.
Na jesieni podawałem kwas dwa razy, matkom nie zaszkodził, warrozy, jako problemu nie zauważałem.  Może i tym razem, podany dwa razy, a może i kolejne dwa co cztery dni, wytrzebi ją na tyle że rodziny tym razem dotrwają do kolejnej wiosny.


Sytuacja w ulu tym fajniejszym jest taka że czerwienie idzie pełną parą, całe plastry czerwiu od dołu do góry. Zjadają pokarm zimowy i nie widać dopływu miodu a wręcz właśnie ubywa zapasów. Mniszek dopiero zaczął nie dawno kwitnąć ale do nektarowania potrzebuje temperatury zdaje się powyżej 20 stopni, więc na razie lekko nie jest. Jeszcze plastrów nie ciągną dalej a pustych snooz nie dawałam. Ma miejsce aby czerwić.
Są już zasklepione i komórki trutowe czyli trutnie w drodze. Tylko patrzeć dwa tygodnie myślę  jak będą pierwsze mateczniki. A wtedy robię odkłady.