poniedziałek, 29 czerwca 2015

Jak się ma warroza

Należało by napisać że nie wiem okaże się jesienią czy warroza trzyma się na tyle mocno aby pokonać zimą pszczelą rodzinę. Czy może jednak została skutecznie ograniczona do stanu takiego że pszczela rodzina przetrwa zimę tę i kolejne następne

Kwas podawałem w maju gdyż zauważyłem warrozę na pszczołach.
http://ulebezramkowe.blogspot.com/2015/05/podaem-kwas-mrowkowy.html

A jak podawałem kwas można obejrzeć na tym filmie.



Dzisiaj jak przeglądam rodzinki to warrozy na pszczołach nie widzę to jest dobrze, jak również pszczółek z porażeniem, czyli takich bez skrzydełek i pokręconych.
Dodatkowo sprawdzam czerw trutowy, nie wycinam w ramach walki z warrozą, ale odsklepiam parę komórek trutowych i sprawdzam.
Jak na razie efekt jest taki iż tydzień temu nie znalazłem warrozy wyrywając całkiem sporo komórek z larwami trutnia. Na tym widelcu tylko fragment odsklepiania ;-)


Jak miałem rodzinę w żółtym ulu to efekty działalności warrozy widziałem jak również to co było w czerwiu. Było pełno warrozy, teraz jej nie widzę. Jest ale jednak raczej nie przekroczyła takiego poziomu aby dała się zauważać metodami organoleptycznymi, czyli obserwacji i przeglądania czerwiu.

Teraz kwitnie lipa, a po lipie czyli tak myślę że za trzy tygodnie profilaktycznie zastosuje kwas w trzech rodzinkach.
A czwartą rodzinę która jest teraz najsilniejsza zostawię tak na żywioł, ale po ścisłą obserwacją. Ma bardzo dużo czerwiu, w każdym stadium. Nie mam oznak aby miała ochotę na rójkę. Siedzi już teraz na 13 snozach na czarno, a w wolnej przestrzeni cała masa pszczół młodych które mają ochotę na budowanie dalej plastrów. Lipa kwitnie, jest pożytek czyli duża szansa na porządną rodzinę na zimę.


Tak ze plan na ten rok czyli sprawdzenie takiej prostej metody aplikowania kwasu, i czy jest skuteczna na tyle aby do jesieni rodziny nie opadły jest w trakcie i napawa mnie optymistycznie.

Ul który zmodyfikowałem i trojaczki są całkiem fajne. Na razie mankamentów nie widzę. Zobaczę jesienią czyli gdy trzeba będzie zwężać gniazdo czyli wycofywać snozy z plastrami.
Mam pewien pomysł i zobaczę czy się sprawdzi.

Pozdrawiam
GP



sobota, 30 maja 2015

Mam trojaczki

Jak się jest amatorem i ma parę uli do tego według własnego projektu i wykonane własnoręcznie. To można sobie nadawać im nazwy ;-)

Tak że kolejne przemyślenia, nauka na błędach dała pomysł na nowe rozwiązania i oto jest, a raczej są moje trojaczki.


Te przemyślenia i pomysł wziął się z  przemyśleń które opisałem tutaj we wpisie New Hope - nowa seria
Ul spisał się wspaniale, przezimowały pszczółki dobrze, rozwijają się też na tyle dobrze że zrobiłem właśnie wczoraj odkładzik do drugiej połówki tego ula.

Tak że w moich trojaczkach zawarłem przemyślenia i poprawiłem to co było do poprawienia.
Fajne uczucie tworzyć coś nowego ;-)

Tak że już dwa z nich są obsadzone pszczoły, z jednego starego TBH przeniosłem i sobie latają. Jutro zobaczę jak się czują co tam słychać.

A w kolejnym zostały podane  dwa mateczniki wycięte z plastrów od rodzin które chciały się roić i zsypane cztery ramki pszczół. Taki zsypaniec został zrobiony i za parę dni sprawdzę jak im idzie.
I co mnie bardzo ciekawi czy w tym zsypańcu będą dobrze i prawidłowo budowały plastry na snozach które przygotowałem tak jak na zdjęciu.

I tak jak widać.
Wosk mam z dziewiczego plastra, mój plaster czysty wosk ;-)
I biorę kawałek wosku rozgrzewam w suszarce i robię z niego taki wałek
Potem naklejam go na środek snozy i liczę na to że pszczółki będą wiedziały co dalej robić.

W tym zsypańcu są już takie snozy zrobione tylko mają nie jako na wzór prosty plaster z macierzaka włożony. Więc będą budować pod snozą.


Tak że jutro o ile pogoda pozwoli będzie ciekawy dzień gdyż sprawdzę.

  • Trojaczka w którym pszczoły przełożyłem jak sobie radzą i pewnie dołożę snozę.
  • Zsypańca (z matką) czy budują plastry i co się w nim dzieje.
  • Macierzaka czy pociągnęły mateczniki ratunkowe i zobaczyłem wczoraj że zaczyna coś tam przybywać miodu na ostatnich plastrach. I są pierwsze kwiaty akacji.

I ciągle przyglądam się warrozie czy ją na pszczołach widać i czy są jakieś tam pszczółki z wykręconym skrzydełkami. Na dzień dzisiejszy nic takiego nie widzę.

Jest dobrze.



niedziela, 3 maja 2015

Podałem kwas mrówkowy

Traktuj wpis czysto informacyjnie a nie jako zachętę do robienia "eksperymentów"

W sobotę  (2 maja) podałem im kwas mrówkowy 60%. Powód bardzo prosty w piątek zobaczyłem całkiem fajne sztuki warrozy na pszczołach. Postanowiłem nie czekać na ich rozmnożenie. Kwas nie wiem czy pomoże ale równie bardziej może zaszkodzić. ;-(
Ale czuję się zmuszony to zrobić.  Najważniejsze to przekonać się jak zadziała kwas mrówkowy. Warrozy nim nie zwalczę ale mam zamiar zahamować jej rozwój. Podam jeszcze raz we wtorek, przy okazji wytnę trochę czerwiu trutowego.
Na jesieni podawałem kwas dwa razy, matkom nie zaszkodził, warrozy, jako problemu nie zauważałem.  Może i tym razem, podany dwa razy, a może i kolejne dwa co cztery dni, wytrzebi ją na tyle że rodziny tym razem dotrwają do kolejnej wiosny.


Sytuacja w ulu tym fajniejszym jest taka że czerwienie idzie pełną parą, całe plastry czerwiu od dołu do góry. Zjadają pokarm zimowy i nie widać dopływu miodu a wręcz właśnie ubywa zapasów. Mniszek dopiero zaczął nie dawno kwitnąć ale do nektarowania potrzebuje temperatury zdaje się powyżej 20 stopni, więc na razie lekko nie jest. Jeszcze plastrów nie ciągną dalej a pustych snooz nie dawałam. Ma miejsce aby czerwić.
Są już zasklepione i komórki trutowe czyli trutnie w drodze. Tylko patrzeć dwa tygodnie myślę  jak będą pierwsze mateczniki. A wtedy robię odkłady.





sobota, 25 kwietnia 2015

Wiosenne filmy


Trochę czasu upłynęło odkąd mogłem po raz kolejny zajrzeć na dłużej do ula.
Praktycznie miesiąc takiej pogody, która nie pozwalała na to aby się dokładniej przyjrzeć rodzinkom.
Dzisiaj mogłem to zrobić i prezentuje poniżej dwa filmy z moich ulików.



Ta rodzina jest bardzo fajna, tak mi się wydaje, i z niej zrobię odkład jak tylko pojawią się mateczniki. Ul jest podzielony dokładnie na pół i do drugiej połowy przeniosę matkę z czterema plastrami


Ta tutaj rodzinka jest słabsza, nie dopilnowałem i za późno się zorientowałem że odkład jest leciutko rabowany gdyż w ulu były dziury. W ogóle ten ul jak będzie okazja pójdzie do modernizacji. A odkład z niego przeniosę do mojego starego żółtego Big Ona ;-)


Co więcej mogę o rodzinkach napisać, czerwią, już sobie nagromadziły zapas pierzgi braku im i mi do szczęścia dobrej pogodny. Tak aby zrobiło się cieplej i mogły ruszyć do prawdziwej pracy i matki do większego czerwienia. Dopiero zaczyna kwitnąć pierwszy mniszek, wiśnie parę kwiatków. Jeszcze tydzień i będzie naprawdę przyjemnie i kolejne filmy ;-)


Kwas mrówkowy

Tak wiem, używany nieostrożnie,  jest niebezpieczny dla rodzin. Mam zamiar go jednak użyć teraz na wiosnę w stosunku do tej drugiej słabszej rodzinki.   Widziałam tam warrozę a ten rok mam zamiar powalczyć z warrozą kwasem mrówkowym to raz.
A dwa to różnymi ziołami.


Zioła


Zioła też mają pomagać na warrozę, ciekawe czy to w końcu ktoś to jakoś  na 100% zbada, że to pomaga. Napiszę, opracuje, zrobi doktorat czy coś innego. Gdzie będzie wyłożone ile czego i jak dymić.
Ja do tej pory to w podkurzacz ładowałem świeże liście mięty albo melisy którymi nacierałem ręce jak szedłem robić odkłady.
Ale podobno wiele ziół pomaga, to teraz będę wkładał to co mi rośnie w ogrodzie czyli szałwia, tymianek, mięta, melisa i rumianek. Ten ostatni jeszcze się nie nadaje to w takim razie kupiłem sobie w aptece saszetki.
Muszę o tym naprawdę poczytać i przygotować do takiego odymiania, może dlatego że lekarstwo rosnąć może w każdym ogrodzie brak jest badań prowadzonych przez instytuty sponsorowane przez koncerny. Bo wtedy jak tutaj ściągać i za co kasę od pszczelarzy.








Co dalej dalej to zastosuj kwas mrówkowy mam 60% i 80%.
Poczekam jednak na pierwszy czerw trutowy, wytnę go i sprawdzę czy jest i ile w nim roztoczy.



wtorek, 10 marca 2015

Wiosna 2015

Wiosnę już można uważać za otwartą. Wczoraj obleciały mi się porządnie już obie rodziny i w końcu mogłem je przejrzeć.
I to co zobaczyłem bardzo mnie ucieszyło.
Dwie zdrowe rodziny, pszczółki jak ze zdjęć, nie widać żadnych dziwnych wykręconych czy też postrzępionych skrzydełek. Warrozy również wzrokowo nie zobaczyłem, jak jest to pewnie pod paroma zasklepionymi komórkami. Ilość tych komórek można by pewnie policzyć na placach obu rąk czyli jak widać Czarnuchy nie dawały się zwieść na lekką zimę i nie szalały z czerwieniem. Natomiast są już jajeczka, co dobrze wróży, matki także żwawe, uciekały jak chciałem je pogłaskać. Pszczółki łagodne, bardzo łagodne, trzymały się plastrów i nie łaziły po całym ulu.  W ulu zapach ładny, świeży, bez stęchlizny czy też znaków zaperzenia. Osyp nieduży, i raczej nie miały go czasu wcześniej wynieść, stoją w takim miejscu że południowe słoneczko za mocno nie dociera i się do tej pory oblatywały tylko raz i to w jednym ulu.

Natomiast co mnie zaniepokoiło to fakt iż nie mają pierzgi co w sumie nie powinno dziwić. Odkłady dostałem późno bo na początku  lipca i tak dobrze że doprowadziłem je do takiego stanu że dały radę spokojnie zazimować. Ale  ile cukrem karmiłem, to już pierzgę same musiały nosić i zapasu nie zrobiły. Gdybym był "dobrym" pszczelarzem to teraz powinienem im jakieś ciasto z pierzgą dać ale nie dam. Bo ma być naturalnie co prawda opóźni to rozwój rodziny ale myślę że sobie dadzą radę. Zostaje mi tylko obserwować jak pracują, czy noszą pyłek z którym będzie trudno bo jednak z wyjątkiem paru leszczyn to wierzby jeszcze nie ruszyły ;-(.



Kolejna sprawa to ilość zapasu jaka im została. Zostało im całkiem sporo tylko że po bokach gniazda, a tam nad gniazdem wyjedzone do samej góry. I gdyby tak zima potrwała jeszcze dłużej to kto wie jakby to mogło się skończyć, czy by przeszły w bok czy jednak zostały na górze. Te zapasy co zostały to są w dobrym stanie, nie widać pleśni, czy też śladów przemarznięcia. Ale na zrobienie odkładów raczej ich nie wykorzystam bo pewnie zjedzą je na potrzeby wiosennego rozwoju. Ale to był cukier więc niech jedzą.


Dalej to, mam kwas mrówkowy, więc jak pogoda się ustabilizuje to tak aby ranki zaczynały się nie od przymrozku ale tak mniej więcej 7 do 10 stopni ciepła to im zaaplikuje dawkę moją metodą ;-)


Zdjęciami i filmem nie mogę się pochwalić gdyż komórka po włączeniu nagrywania pokazuje stan baterii na zero ;-(


Aha i ten żółty w tym roku znów ożyje ;-)

Jest dobrze.
GP