niedziela, 3 maja 2015

Podałem kwas mrówkowy

Traktuj wpis czysto informacyjnie a nie jako zachętę do robienia "eksperymentów"

W sobotę  (2 maja) podałem im kwas mrówkowy 60%. Powód bardzo prosty w piątek zobaczyłem całkiem fajne sztuki warrozy na pszczołach. Postanowiłem nie czekać na ich rozmnożenie. Kwas nie wiem czy pomoże ale równie bardziej może zaszkodzić. ;-(
Ale czuję się zmuszony to zrobić.  Najważniejsze to przekonać się jak zadziała kwas mrówkowy. Warrozy nim nie zwalczę ale mam zamiar zahamować jej rozwój. Podam jeszcze raz we wtorek, przy okazji wytnę trochę czerwiu trutowego.
Na jesieni podawałem kwas dwa razy, matkom nie zaszkodził, warrozy, jako problemu nie zauważałem.  Może i tym razem, podany dwa razy, a może i kolejne dwa co cztery dni, wytrzebi ją na tyle że rodziny tym razem dotrwają do kolejnej wiosny.


Sytuacja w ulu tym fajniejszym jest taka że czerwienie idzie pełną parą, całe plastry czerwiu od dołu do góry. Zjadają pokarm zimowy i nie widać dopływu miodu a wręcz właśnie ubywa zapasów. Mniszek dopiero zaczął nie dawno kwitnąć ale do nektarowania potrzebuje temperatury zdaje się powyżej 20 stopni, więc na razie lekko nie jest. Jeszcze plastrów nie ciągną dalej a pustych snooz nie dawałam. Ma miejsce aby czerwić.
Są już zasklepione i komórki trutowe czyli trutnie w drodze. Tylko patrzeć dwa tygodnie myślę  jak będą pierwsze mateczniki. A wtedy robię odkłady.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz