wtorek, 10 marca 2015

Wiosna 2015

Wiosnę już można uważać za otwartą. Wczoraj obleciały mi się porządnie już obie rodziny i w końcu mogłem je przejrzeć.
I to co zobaczyłem bardzo mnie ucieszyło.
Dwie zdrowe rodziny, pszczółki jak ze zdjęć, nie widać żadnych dziwnych wykręconych czy też postrzępionych skrzydełek. Warrozy również wzrokowo nie zobaczyłem, jak jest to pewnie pod paroma zasklepionymi komórkami. Ilość tych komórek można by pewnie policzyć na placach obu rąk czyli jak widać Czarnuchy nie dawały się zwieść na lekką zimę i nie szalały z czerwieniem. Natomiast są już jajeczka, co dobrze wróży, matki także żwawe, uciekały jak chciałem je pogłaskać. Pszczółki łagodne, bardzo łagodne, trzymały się plastrów i nie łaziły po całym ulu.  W ulu zapach ładny, świeży, bez stęchlizny czy też znaków zaperzenia. Osyp nieduży, i raczej nie miały go czasu wcześniej wynieść, stoją w takim miejscu że południowe słoneczko za mocno nie dociera i się do tej pory oblatywały tylko raz i to w jednym ulu.

Natomiast co mnie zaniepokoiło to fakt iż nie mają pierzgi co w sumie nie powinno dziwić. Odkłady dostałem późno bo na początku  lipca i tak dobrze że doprowadziłem je do takiego stanu że dały radę spokojnie zazimować. Ale  ile cukrem karmiłem, to już pierzgę same musiały nosić i zapasu nie zrobiły. Gdybym był "dobrym" pszczelarzem to teraz powinienem im jakieś ciasto z pierzgą dać ale nie dam. Bo ma być naturalnie co prawda opóźni to rozwój rodziny ale myślę że sobie dadzą radę. Zostaje mi tylko obserwować jak pracują, czy noszą pyłek z którym będzie trudno bo jednak z wyjątkiem paru leszczyn to wierzby jeszcze nie ruszyły ;-(.



Kolejna sprawa to ilość zapasu jaka im została. Zostało im całkiem sporo tylko że po bokach gniazda, a tam nad gniazdem wyjedzone do samej góry. I gdyby tak zima potrwała jeszcze dłużej to kto wie jakby to mogło się skończyć, czy by przeszły w bok czy jednak zostały na górze. Te zapasy co zostały to są w dobrym stanie, nie widać pleśni, czy też śladów przemarznięcia. Ale na zrobienie odkładów raczej ich nie wykorzystam bo pewnie zjedzą je na potrzeby wiosennego rozwoju. Ale to był cukier więc niech jedzą.


Dalej to, mam kwas mrówkowy, więc jak pogoda się ustabilizuje to tak aby ranki zaczynały się nie od przymrozku ale tak mniej więcej 7 do 10 stopni ciepła to im zaaplikuje dawkę moją metodą ;-)


Zdjęciami i filmem nie mogę się pochwalić gdyż komórka po włączeniu nagrywania pokazuje stan baterii na zero ;-(


Aha i ten żółty w tym roku znów ożyje ;-)

Jest dobrze.
GP