poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Inwentaryzacja jesienna, czyli co jeszcze trzeba przed zimą




  W niedzielę zrobiłem sobie dzień pszczelarski: po południu przejrzałem moje wszystkie cztery ule.
  Wnioski?

  BigOne

  Wygląda, że ma się świetnie.




  Zostało 14 snoz, ponieważ z jednej wycisnąłem miód: 0.5 kg, czyli mam już 3.2 kg miodu wybranego z BigOne'a, a to jeszcze nie koniec, bo do wzięcia zostało 5 snoz i myślę, że z każdej będzie minimum 0.5 kg.

  Matka ogranicza czerwienie, a na teraz, na zimę zostanie 8 plastrów, gdyż na pierwszych od wlotka jest miód, a na ostatnich jeszcze pierzga. Przyjąłem, że zostawię te plastry na których jest pierzga. Ostatnio była również na 9 plastrze, ale została chyba wykorzystana do karmienia larw i już jej nie ma.

  Ten plaster, który wyjąłem, miał różnej wielkości komórki: od 4.9 po 5.6. Na tym plastrze pszczoły zimowały i miały na prawej części kłąb. Nie było pierzgi, czerwiu, a gdzie niegdzie, w komórkach, był niezasklepiony miód. Na górze pozostał miód zasklepiony, który odciąłem, rozgniotłem widelcem, a potem położyłem na na sitko. Odciekło 0.5 kg miodu.

  Zdjęcia z odciekania:







BigOne idzie zatem do zimowania bez leczenia i na miodzie.

  Warszawiak

  Jestem bardzo zawiedziony. Nie udało mi się go doprowadzić do takiego stanu aby szedł na zimę na plastrach/ snozach. Pójdzie na ramkach, a to dlatego, że zlitowałem się na czerwiem i przełożyłem prawie wszystkie ramki z Warszawskiego zwykłego. Skutek? Pszczoły zamiast budować plastry, miały gdzie czerwić i składać nakrop, a więc plastrów nie budowały.

  Teraz już nigdy nie przełożę plastrów, tylko otrzepię pszczoły i włożę kawałek jakiegoś plastra z czerwiem aby miały na zaczęcie budowy i żeby nie uciekły z nowego ula.

  Matka, o dziwo, po wiosennym falstarcie, tak jakby zaczęła dobrze czerwić. Mam nawet taką teorię, że zaszła cicha podmiana. Ale i tak ten ul w porównaniu do BigOna to jest jakiś taki "niepełnosprawny". Jego bliźniak, warszawiak drugi zimy nie przetrzymał. A ten? Cóż, zobaczymy w tym roku. Pocieszające jest, że pszczoły złagodniały.



  Plan jest taki, że wyjmę snozy, które nie są poprawnie odbudowane, miód zjem, a im dam na zimę cukier. Jak się eksperymentuje trzeba być przygotowanym i na porażki.

  HUL

  Odkład z pszczoły kampinoskiej.
  To jest ul z bloczka o grubości pięciu cm i  głębokości czterdziestu paru cm. Tutaj, moim zdaniem, odkład ładnie się rozwija. Jest sporo czerwiu, oblot młodej pszczoły jest duży. Dałem im nawet dodatkową snozę, bo siedziały w dużej ilości za zatworem, podczepione do desek. Bałem się, że może zaczną budować plastry, ale nic z tego. Nowej snozy przez trzy dni nawet nie zaczęły ciągnąć mimo, że była włożona jako 7 od wlotka, a za nią dwie ramki po odkładzie, więc ją wyjąłem.

  Podaję im 300mg cukru i 350ml wody, powiedzmy co dwa dni. Ładnie pobierają syrop, jest już dużo czerwiu i pojawia się zasklepiony miód na zimę. Będę im tak podawał, aż uznam że jest wystarczająco dużo na zimę zapasu. Leczył nie będę.

  BigMama

  Drugi z odkładów kampinoskiej.
  Ten ul jest, jak HUL, zrobiony z 5cm grubości belek, ale ze ściętym spodem i wysokość w środku, od snozy do dna, to 27cm BigMama rozwija się wolniej. Mniej czerwiu, ale więcej miodu. Sądzę, że na początku zrobiłem błąd, dając mu za dużo snoz w środek między ramki, przez co nie mógł ogrzać czerwiu i jest go mniej. W HULu dałem tych snoz mniej.

  Tutaj plastry są niższe, zgrabniejsze. Zobaczymy jak będzie z zimowaniem.
Je również podkarmiam.


  Podsumowanie

  Zadowolony na 100% jestem z BigOna i z HUL'a. Warszawiak i BigMama mnie zawiodły, liczę na poprawę w przyszłym roku, o ile przezimują.

  W ulach nie będzie leczenia na warrozę.

  W przyszłym roku powstaną kolejne ule, tylko ciągle myślę, że może jednak konstrukcja BigOna jest najlepsze i czy aby w przyszłym roku jednak nie wrócić do pierwotnego planu, czyli budowy super ciepłych uli z dwóch desek 1,5cm po bokach, a w środku te 5cm trocin. Z tych zbudowanych z 5cm można zrobić ze trzy ule japońskie, żeby nie marnować materiału.

  W ramach bonusu: pomidory.
  Na wolnym powietrzu, bez sznurków, tylko wokół nich ogrodzenie o obwodzie 180cm z siatki ogrodowej.



  Pomidory w tym roku wyszły udane. Może to dzięki temu, że pogoda fajna lub też dlatego, że nie było sznurków. Nie gniły, nie brała ich zaraza, nie było pryskane itp.

Fajne :)


Pozdrawiam
GP





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz