Czyli mrozi 13 stopni o 10 rano było.
Śniegiem przykryte.
Podszedłem aby zobaczyć czy przypadkiem wlotka nie zasypało. Jak widać na zdjęciach jest wlot powietrza. Ale dodatkowo zatwór ma tak 1cm dziury z dołu. Więc się nie powinny udusić ;-).
A i jeszcze ciekawostka taka że słychać jak buczą i nie musiałem stetoskopem sprawdzać ani nawet za mocno się nachylać nad wlotkiem.
A do uli tradycyjnych próbowało się dostać jakieś bydle zwierzęce ;-)
I to jeszcze jeden argument za tym aby wlotek i ul stawiać na porządnych nóżkach. A ja sobie podstawiam kawałek pustaka aby otworzyć i przejrzeć zawartość BigOne'a
The BigOne zimą ;-)
Widać że wlotek nie jest do końca zasypany.
A tutaj jakieś bydle na łapkach próbowało dostać się do ula tradycyjnego
To widać że pszczółki sobie żyją i taki mróz im nie straszny. Jestem bardzo ciekawy jak ta rodzina będzie ci się rozwijała na wiosnę. Czekam na kolejne wpisy.
OdpowiedzUsuńBędą kolejne wpisy na razie jak widać rozpoznaję temat.
OdpowiedzUsuńAle coś mi się wydaje że zrobiłem ul generalnie za szeroki bo w środku jest 55cm.
A to oznacza że plaster nie będzie w całości ogrzany, i może miód się zepsuć i na wiosnę gotowa pszczela "biegunka" czy jak to się zwie.
To jest ta sama sytuacja gdy na zimę zostawi się za dużo ramek z pokarmem.
Następne zbuduje już maks 40cm i drugi 30cm. Ale plany, przemyślenia i uzasadnienia (co jak dlaczego) umieszczę na blogu.
Mam nadzieję że na wiosnę będę mógł się cieszyć że latają i będę czkał chwili aż zatopię zęby w dziewiczym plastrze miodu. Takim z czystym woskiem nie odymianym, bez węzy ;-)