niedziela, 14 lipca 2013

Ule u brata czyli po XX latach pszczoły znów we wsi.

I jako się rzekło przy wybieraniu miodu ule u brata już stoją ;-)

 W czwartek rano zabraliśmy się za robienie uli, do piątku do 16 zostały zrobione i już o 19 wkładaliśmy przywiezione pszczoły do ulów.

Szybko i chyba nie do końca mądrze. Ale jak się uda to brat będzie miał na następną wiosnę już miód, a tak byłby straty cały rok albo i więcej aby mieć miód. Bo gdy u siebie chciałem zdobyć pszczoły to nie było jak i gdyby nie czarnuszki zamówione rok temu to może nie zwiększyłbym ilości uli
Powinny być odkłady albo przynajmniej jakoś tak lepiej przeniesione z 100% pewnością że jest matka.
Cóż zostało to zrobione tak że starszy już pszczelarz nie ma siły do opieki nad pasieką i ule sprzedaje. Ule to oddzielna historia bo to skansen mocny, 100 letnie nawet według właściciela a po tym jak ramka była skręcana na śruby to jestem gotów w to uwierzyć.  ;-)
Ule nie były nam potrzebne, ramki też, poza tym nie chciałem tak jak przy Warszawiaku ładować całego tego bałaganu czyli ramek starych do nowego ula. Potem to jest problem jako to powyjmować, a tak jest szansa że tak jak u mnie w BigOnie sobie nabudują plastrów tylko trzeba podkarmiać.

Więc wzięliśmy dwie ramki do skrzynek po moich odkładach i z każdej ramki pszczoły otrzepywaliśmy, licząc na to że matka się również otrzepie i będzie dobrze. Te dwie ramki to z jajeczkami i czerwiem odkrytym aby w razie czego sobie mateczniki ciągnęły.
Więc jest ryzyko że matki nie ma i trzeba będzie patrzeć czy są mateczniki albo matkę podać nową.

To tyle a teraz filmy po 24 godzinach od włożenia pszczół u moich to 24 po już były kawałki plastrów. Tutaj jeszcze nie zaczęły, ale zwalam winę na brak dużego pożytku bo lipa przestała kwitnąć.






I jak zwykle sobie gadamy tutaj jest początek a potem mała przerwa na ponowne rozpalenie podkurzacza.







Tutaj pierwszy  robię przegląd ula. Mówię tak aby bratu powiedzieć aby miał jakąś wiedzę na początek.
Ramki przyczepione, i te kawałki które obcinaliśmy z ramki również przyczepiliśmy, a tak na wszelki wypadek, bo tam też były larwy.






A tutaj robi przegląd brata a jego "instruuje". Więcej krwi wylanej na poligonie mniej w boju ;-)
Ma rękawice bo go wczoraj pszczoły mimo rękawic co prawda roboczych ale jednak się przebiły i pożądliły. Pszczelarz się śmiał że przez materiał to chrzest.


Na teraz pszczoły będą dokarmiane bo lipa się skończyła i pożytku brak a pszczoły muszą odbudować plastry, i tak aby matka miała gdzie złożyć jajka, aby była młoda pszczoła na wiosnę i do zimy. Plus trzeba te stare ramki wymienić.



Podsumowując

Pszczoły są i jak się przyjmą to będzie wiosną fajnie, będzie miód jeden sezon do przodu.

Minus na teraz taki że nie ma pewności czy jest tam matka i trzeba będzie poczekać. Sam sobie przypominam jak w moim BigOnie to już zacząłem szukać matki czy da się kupić i podać a był już sierpień. Nie czerwiła przez dwa tygodnie od momentu startu ula. Aż w końcu ruszyła i było super.
Miałem szczęście.

Trzeba było spokojniej, ale każdy tydzień to tydzień bliżej jesieni i zimy a czas leci. Odkłady, ja się nie orientowałem a brat szukał i nie za bardzo wychodziło. Więc jak się trafił dziadek a gość od pszczół z ODR w Szepietowie był i stwierdził że pszczoły ok zdrowe to trzeba było brać.
Tylko kiepscy z nas spece od pszczół bo dziadek mówił co był u niego wcześniej inny osobnik to przyjechał zawodowiec, z skrzynią, ramki przełożył wszystkie i pojechał.


To tyle a co się będzie działo dalej zobaczymy.
Poczekamy czy pociągną matecznik na tych ramkach, czy jednak zakupić unasiennioną matkę i ją podać.
Jest tydzień na namysł jeszcze.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz